NFL
Burza w świecie show-biznesu! 💥 Co tak naprawdę wydarzyło się między Chajzerem a Adrianem z “ŚOPW”? 🤔
Adrian Szymaniak, znany z trzeciej edycji “Ślubu od pierwszego wejrzenia”, opowiedział “Faktowi”, jak został potraktowany przez Filipa Chajzera, z którym chciał nawiązać biznesową współpracę. Jak twierdzi uczestnik show, stracił spore pieniądze, a na koniec nie mógł liczyć na pomoc w udostępnieniu przez prezentera zbiórki na leczenie, związane z walką z glejakiem. Inną wersję wydarzeń przedstawia natomiast Filip Chajzer. — Nie chcę mieć nic, ale to nic wspólnego z tym człowiekiem, ponieważ kontakt z nim sprawia mi wysoki dyskomfort — mówi “Faktowi” Chajzer.
Konflikt Adriana Szymaniaka i Filipa Chajzera.2
Zobacz zdjęcia
Konflikt Adriana Szymaniaka i Filipa Chajzera. Foto: null/AKPA, BRAK
Adrian Szymaniak wziął udział w trzeciej edycji show “Ślub od pierwszego wejrzenia”, w którym związał się z Anitą Szydłowską. Para doczekała się dwójki dzieci. W połowie tego roku ich świat wywrócił się do góry nogami, gdy Adrian usłyszał straszną diagnozę: glejak IV stopnia. Ma za sobą dwie operacje usunięcia guza mózgu, a także radio i —chemioterapię. Założył również zbiórkę na innowacyjną terapię. Szymaniak w kwietniu br. Szymaniak stracił pracę. Wtedy wpadł na pomysł, że otworzy franczyzę sieci kebabu, której właścicielem jest Filip Chajzer. Prezenter wiosną zeszłego roku postawił na prowadzenie biznesu gastronomicznego, a dokładnie budek z kebabem. Interes prężnie się rozwija i Filip otwiera kolejne punkty w Polsce.
Adrian ze “Ślubu od pierwszego wejrzenia” opowiedział “Faktowi”, jak dokładnie zaczęła się jego relacja z Filipem Chajzerem.
— W kwietniu otworzył się pierwszy punkt sieci Kreuzberg pod Galerią Krakowską, a wtedy już wiedziałem, że jestem na wypowiedzeniu w mojej pracy i szukałem pomysłu, co mógłbym dalej robić zawodowo. Gdy byliśmy wtedy akurat na spacerze z dziećmi na rynku w Krakowie spotkałem Filipa Chajzera pod jego budką. Poznał mnie, bo kojarzymy się z “Dzień dobry TVN”, mówił, że zawsze mam kibicował w programie, przywitaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać — opowiada Adrian.
— Filip powiedział mi, że przenosi się do Krakowa i zdradził, że chciałby pod koniec wakacji otwierać kolejne franczyzy. Zapytałem się, czy nie chciałby ruszyć z tym pomysłem wcześniej, bo akurat szukam zajęcia. Najpierw była mowa o Krakowie, a później o Szczecinie gdzie mam fajne miejsce pod taką przyczepę gastronomiczną i jestem zainteresowany franczyzą — dodaje Adrian. — Dwa tygodnie później spotkaliśmy się ponownie i kontynuowaliśmy rozmowy na ten temat. Finalnie, w kwietniu przed naszym wyjazdem do Szczecina na święta wielkanocne, Filip Chajzer wspólnie ze swoją managerką, czy też koleżanką i przyjacielem przyjechał do nas do domu i przedstawił warunki franczyzy. Poznał się z Anitą i dziećmi. Ustaliliśmy, że mamy warunki uzgodnione i zawarliśmy umowę dżentelmeńską, że zaczynamy działać na określonych zasadach. Filip zapowiedział, że teraz poprosi swoich prawników o przygotowanie umowy — wyjaśnia.
Inaczej wspomina to Filip Chajzer, który w rozmowie z “Faktem” twierdzi, że między nim a Adrianem nie doszło do żadnych wiążących ustaleń.
Pan Adrian na samym początku naszej relacji był zainteresowany moją franczyzą. Tak się poznaliśmy. Natomiast potem ten kontakt zaczął przybierać dla mnie bardzo niekomfortowy obrót. W sprawie franczyzy nie doszliśmy do żadnego porozumienia, nie zawarliśmy żadnej umowy dżentelmeńskiej. Temat się skończył. Nie pamiętam dokładnie, kto co chciał, czego nie chciał. Po prostu nie wypaliło. Nie każda rozmowa, która inicjuje przedsięwzięcie, kończy się sukcesem
— mówi Filip Chajzer
Jak opowiada Adrian Szymaniak, zaczął on szukać miejsca w Szczecinie pod przyczepę gastronomiczną. Zebrał również cały zespół, który miałby obsługiwać budkę z kebabem Filipa Chajzera. Wpłacił również zaliczkę na dzierżawę miejsca.
Dogadałem się wstępnie już na warunki dzierżawy tego placu, plus też znalazłem “dark kitchen” u znajomego, który też prowadzi gastronomię. Miałem również zgrany już cały zespół, który miał obsługiwać ten punkt i wszystko czekało na 1 czerwca, do tego czasu miała być franczyza podpisana, a później miała nastąpić cesja leasingu jednej z przyczep gastronomicznych z kebabem, które funkcjonowały w Warszawie. Byliśmy w stałym kontakcie, a sam Filip był podekscytowany i bardzo zadowolony z moich działań
— wyjaśnia Adrian w rozmowie z “Faktem”.
W międzyczasie Filip Chajzer złożył Adrianowi inną propozycję biznesową. Zaproponował mu stanowisko menadżera sieci.
— Były takie rozmowy, bo pan Adrian powiedział, że stracił pracę i szuka nowego stanowiska. Na tym etapie, na którym o tym rozmawialiśmy, pan Adrian nie przyjął tej propozycji. Na szczęście — mówi “Faktowi” Chajzer