CELEBRITY
Bosacka wzięła pod lupę świąteczny hit. Zdemaskowała producentów. “Płacimy za plastik”
Katarzyna Bosacka regularnie sprawdza jakość i właściwości produktów spożywczych dostępnych na sklepowych półkach. Po niektóre z nich Polacy sięgają naprawdę często. Tym razem przyjrzała się smakołykom, po które w okresie przedświątecznym klienci sięgają naprawdę często. Takich wniosków na pewno mało kto się spodziewał.
Katarzyna Bosacka od lat pełni w Polsce rolę nieformalnego rzecznika praw konsumenta w starciu z wielkimi koncernami spożywczymi. Jej misją jest edukowanie Polaków i uczenie ich czytania etykiet ze zrozumieniem. To ona nagłaśniała afery związane z obecnością oleju palmowego w produktach dla dzieci, walczyła z dodawaniem cukru do wszystkiego – od wędlin po soki owocowe – i tropiła MOM (mięso oddzielone mechanicznie) w parówkach.
W ostatnich miesiącach dziennikarka skupia się jednak na innym, coraz bardziej powszechnym zjawisku, zwanym downsizingiem (zmniejszaniem gramatury produktu przy zachowaniu starej ceny) oraz na eko-ściemie. Bosacka bezlitośnie wytyka producentom nadmierne używanie plastiku i stosowanie opakowań, które mają udawać, że produktu jest w środku znacznie więcej, niż w rzeczywistości. To właśnie te dwa grzechy główne – fatalny stosunek ceny do jakości i iluzoryczna wielkość opakowania – stały się podstawą jej krytyki wymierzonej w świąteczne kalendarze.
Od religii do biznesu. Fenomen kalendarzy adwentowych
Tradycja odliczania dni od pierwszego dnia adwentu do Wigilii Bożego Narodzenia ma swoje korzenie w XIX-wiecznych Niemczech i pierwotnie miała charakter czysto religijny. Dziś jednak to potężna gałąź przemysłu handlowego. Sklepy oferują kalendarze w każdej możliwej wersji.
Dla dzieci to przede wszystkim frajda z codziennego otwierania “okienka” i znajdowania drobnego upominku. Najpopularniejsze są oczywiście te z czekoladkami, ale rynek ewoluował. Dziś mamy kalendarze z klockami Lego, zabawkami z popularnych bajek, a dla dorosłych – z luksusowymi kosmetykami, herbatami, a nawet alkoholem czy narzędziami. Producenci doskonale wiedzą, że w okresie przedświątecznym portfele klientów otwierają się szerzej, a emocje biorą górę nad chłodną kalkulacją. Płacimy nie tyle za produkt, co za “magię świąt” i ekscytację dziecka. I właśnie na tym żerują firmy